sobota, 10 stycznia 2015

Kwieciste sukienki. Czerwone maki. Zapach traw. A Ty co zjesz dzisiaj na śniadanie?



Lubię marzyć.
Lubię zanurzyć się na chwilę w swojej pluszowej piżamie i, ściskając w ręku kubek z gorącą herbatą, przenieść się na chwilę w zupełnie inne miejsce.
Z dala od codzienności, od zajmujących moją głowę spraw.
Zapomnieć o tym co na jutro, i o tym co na wczoraj.
Posłuchać szumu fal i powiewu halnego wiatru.
Lubię sączyć herbatę i myśleć, co by było gdyby… 
Przebieram się w swojej głowie w kwieciste sukienki i biegam po łące. Wokół fruwają dmuchawce. Zrywam czerwone maki. Kręcę się w kółko, a razem ze mną mój długi warkocz. Jestem szczęśliwa.
Oglądałam ostatnio jeden z moim ulubionych filmów „Ostatnia miłość na Ziemi”, chociaż odpowiedniejszym tytułem jest ten oryginalny „Perfect Sense”. To on pobudził mnie do myślenia, do delektowania się chwilą. Do marzeń. Czasami oglądam takie filmy, które zostają ze mną na dłużej. Wnikają we mnie, do wewnątrz, gdzie zostawiają ślad. 
Co by było gdyby…
Co by było gdybym ze wszystkich zmysłów mogło wybrać tylko jeden, który ze mną pozostanie? Może zostawiłabym wzrok, ale jak żyć bez smaku? Bez słuchu? Bez węchu?
A co z dotykiem? Czy człowiek jest w stanie istnieć nie czując? Czy pozostałby jeszcze człowiekiem? Czy zniknąłby, uleciał w niebyt?
Co by było, gdyby…
Obracam w dłoniach różowy kubek z herbatą, bawię się srebrną łyżeczką, kręcąc nią w kółko. Fusy herbaciane układają się w dziwne obrazy, które nic dla mnie nie znaczą. Znów jestem na łące, tym razem w kraciastej koszuli, z upiętymi do góry włosami. Na plecach niosę wielki plecak. Zrzucam go, kładę się na świeżej trawie, nogi  opieram o plecak i patrzę w chmury. Płyną, jak każdy dzień mojego życia. Szybko, spontanicznie, nieubłagalnie. Z każdym dniem staję się innym człowiekiem, tak jak chmura, z każdą sekundą przybieram inne kształty. Bzyczy mucha, odganiam ją od siebie. Zdejmuję buty, zamykam oczy, czuję na mojej twarzy promienie słońca. Jestem szczęśliwa. 

 


A co zjesz dzisiaj na śniadanie? Może chlebek bananowy? Bez glutenu, bez nabiału, bez… Idealnie smakuje z mlekiem kokosowym. Domowym oczywiście.

Chlebek bananowy 

Składniki:
3 dojrzałe banany
2 szklanki mąki orzechowej
Szczypta soli
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
3 duże jajka
3 łyżki oleju rzepakowego
Szklanka orzechów
Pół banana pokrojone w krążki, do ułożenia na wierzchu ciasta (opcjonalnie)

Piekarnik nagrzewamy do 175 stopni Celsjusza. Przygotujemy niewielką keksówkę, wykładamy ją papierem do pieczenia.
Banany rozgniatamy widelcem.
Mąkę mieszamy z sodą oczyszczoną i szczyptą soli.
Jajka łączymy z olejem. Następnie mieszamy razem wszystkie składniki, dodajemy orzechy. Przygotowane ciasto przekładamy do foremki.  Na wierzchu układamy pokrojonego w krążki banana. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika, pieczemy przez około 50 minut (do tzw. suchego patyczka).
Podajemy na śniadanie, deser lub kolację. Z dowolnymi dodatkami.


Mleko kokosowe:

Składniki 
Szklanka wiórków kokosowych
2 szklanki wrzątku

Wiórki kokosowe zalewamy szklanką wrzątku i odstawiamy pod przykryciem na mniej więcej 2 godziny. Po tym czasie dodajemy pół szklanki wrzątku i blendujemy kilka minut. Następnie odsączamy mleko do miski przez bardzo drobne sitko, bądź gazę. Wiórki kokosowe ponownie zalewamy pozostały wrzątkiem, blendujemy kilka minut i odsączamy. Tak przygotowane mleko przechowujemy w lodówce w zamkniętym pojemniku. Pamiętajmy, że po kilku godzinach mleko podzieli się na dwie warstwy. Z górnej możemy ubić śmietankę. 

Smacznego! 


2 komentarze:

  1. Oj chlebek <3 ja uwielbiam taki z dżemem lub masłem orzechowym...Będę piekła u siebie raz jeszcze i być może uda mi się chwilę podumać, bo ostatnio wszędzie w biegu. A już powoli mi brakuje takiej chwilki bez żadnych komputerów, telefonów i hałasów :) Dla oczyszczenia umysłu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, nie tylko Tobie. Ja z niecierpliwością czekam na chwilę w górach <3
      Też upiekę go raz jeszcze, a może nawet zagości u mnie na stałe :)

      Ściskam!

      Usuń