Mój choinkowy
Mikołaj w tym roku nieźle się postarał. Zahaczył nawet o jakieś starocie, na
których wygrzebał książkę o której marzyłam od dawna, Maria Disslowa „Jak
gotować”, wydanie z około 1931 roku.
Czytam tę pozycję
i przenoszę się w czasie. Wącham strony, przesiąknięte czyimś życiem. Wyobrażam
sobie babki, które według przepisów zawartych w tej książce wypiekały swoim
wnukom bułeczki i ich córki, które robiły móżdżek w opłatkach, aby zaimponować
swoim przyszłym mężom. Myślę o dzieciach, które biegały za długą sukienką babci
i namawiały ją na pieczenie staropolskich pierników. Ciotka natomiast
rozprawiała o życianach, o których była mowa we wstępie.
Intryguje mnie
język, który się zmienia, przeinacza, rozwija wraz z człowiekiem. Książki
sprzed kilkuset lat trudno zrozumieć, a i te sprzed niespełna stu, też
stanowią zagadkę.
Nie tylko język
jest niesamowity, ale też to, jak zmieniła się kultura, zachowanie, jak inaczej
podchodzimy do jedzenia w ogóle. Mam wrażenie, że przestało być czymś tak
niesamowitym, jak zapewne było kilkadziesiąt lat temu. Dawniej wszyscy trzymali się
różnorakich zasad zachowania przy stole, posiłki podawano w odpowiedniej
kolejności, każdemu rodzajowi dania towarzyszyły inne gatunki wina... O wiele mniej czasu poświęcamy przygotowaniom, a i często nie zastanawiamy się nad tym, co wkładamy do garnka...
Zapewne wiele z
Was organizuje przyjęcie sylwestrowe, z tego powodu chciałam pokazać Wam, co na temat
„dancingów domowych” pisała Maria Disslowa.
„Zabawy
całonocne, połączone z kolacją lub chociaż z zimnym bufetem, wymagają dużej
jadalni, dużej ilości naczyń, służby, bodaj do ich zmywania itp. Zabawy takie
stosunkowo rzadko urządzane, zmuszają nad do zaproszenia wszystkich znajomych,
aby pominięci się nie poobrażali, a zatem musi być pokój na brigde’a lub pocker’a,
sporo miejsca dla pań i panów nietańczących. Tak modne obecnie, podwieczorki
tańczące, tak zwane z angielska „Dancingi”
nie pociągają za sobą takich kłopotów. Tańce nowoczesne wymagają dużo mniej
miejsca niż dawne kontredanse i mazury. W dwuokiennym saloniku, po usunięciu
większych mebli 8 do 10 par może wolno wirować. Przychodzą na takie zebrania
zwykle sami tańczący, - należy tylko uważać, aby panów było nieco więcej niż pań, jest to zawsze gwarancją ożywionej
zabawy. Jako przyjęcie należy podać kawę czarną i herbatę z cytryną i
śmietanką do wyboru. Do kawy ze dwa gatunki likieru: jeden o bardziej ostrym
smaku: Benedietine, Cointreau sec, Chartreuse – lub ich odpowiedniki krajowego
wyrobu, - drugi łagodny np.: Banano, Souverain, Creme de noyaux itp. Zdrowiej jest zastąpić likiery kupne,
takiemiż domowego wyrobu lub nalewkami owocowemi, jedne i drugie dają nam
zupełną gwarancję, że nie zawierają szkodliwych chemilakij. Do herbaty dobrą
babkę lub placek domowy i wszelkiego rodzaj drobne ciastka i herbatniki.
Jednych i drugich ogromny wybór znajdzie każda gospodyni w naszej książce. W karnawale zamiast tych ciast podaje się
tradycyjne faworki i pączki. Podawanie do herbaty dużych ciastek
cukierniczych nie jest eleganckie, natomiast duży tort domowy albo cukierniczy
bardzo dobrze się prezentuje. Oprócz napoi gorących i rozgrzewających należy pomyśleć
o chłodnikach. Kto ma maszynkę do lodów,
może takowe przyrządzić w domu, poza lodem i solą potrzebnemi do ich
zamrożenia, legumina ta nie jest kosztowniejszą ani kłopotliwszą do zrobienia
od wiele innych, a chyba nic tak dobrze przy tańcach nie smakuje, jak właśnie
lody. Lody śmietankowe i wszelkie inne na śmietance lub mleku z żółtkami
przyrządzane jak to: kawowe, czekoladowe, migdałowe, creme brulee, orzechowe itp.
Mają wielu amatorów, jabym jednak polecała je używać raczej przy obiadach i
kolacjach. Jako chłodnik orzeźwiający najlepsze są lody owocowe: malinowe,
poziomkowe, cytrynowe, pomarańczowe, ananasowe i inne, które zawsze z konserwów
i gotowych syropów zrobić można. Oprócz lodów, najmilszym chłodnikiem jest lemonjada, ze wszelkiemi jej odmianami
jak: oranżada, mors żurawinowy itp. Dawniej podawano jeszcze orszadę, czyli
mleko migdałowe, - dzisiaj dla wysokiej ceny migdałów bardzo kosztowne a mniej
od lemoniad owocowych orzeźwiające. Chłodnikiem najbardziej eleganckim jest
kruszon, w niektórych miejscowościach kraju z niemiecka „bowlą” zwany.
Kosztowniejszy od innych, gdyż oprócz pomarańcz, ananasu zimą, a truskawek lub
brzoskwiń latem wymaga wina i likieru, konjaku lub rumu do zaprawy. Win na kruszon używa się obecnie prawie
wyłącznie krajowych, które nie tylko zagraniczne wybornie zastępują, lecz
są od nich zdrowsze. Gdyż nie zawierają kwasu gronowego, formującego w
organizmie sole nierozpuszczalne. Wina owocowe, krajowe zawierają tylko kwasy:
jabłeczny i cytrynowy, nieszkodliwe nawet dla artretyków i podagryków. Na tem powinien się kończyć właściwy
podwieczorek, - można naturalnie do przyjęcia dodać zawsze owoce, lecz o
ile to jest łatwem latem i jesienią, o tyle w zimie powiększa niesłychanie
koszt przyjęcia, podwajając go nieraz. Świeże
owoce można jednak zastąpić kompotami konsewowanemi, których każda skrzętna
gospodyni powinna przygotować zapas w sezonie. Gdyby się dancing przeciągnął,
należy podać gościom o dziewiątej parę półmisków kanapek lub sandwichów wraz z herbatą i pozostałemi
od podwieczorku słodyczami i ciastami.
Zawsze jest wygodniej wszelkie
kawy, herbaty itp. Spożywać w jadalni, na siedząco lub stojąco, lecz przy dużym
stole. Podając wszystko w salonie przy tańcach, naraża się meble własne i ubrania
gości na uszkodzenie lub zniszczenie. Trzeba
całej masy stoliczków, gierydoników do stawiania filiżanek i talerzyków,
służba nie może ich zbierać, nie przeszkadzając tańczącym. Wyjątek stanowią
chłodniki płynne, - wszelskiego rodzaju kruszony i lemoniady, które można roznosić
na tacach, zabierając na nie szklaneczki natychmiast po ich opróżnieniu.”
Mam nadzieję, że zastosujecie się do wszelkich zawartych w tym fragmencie wskazówek :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz