Dobrze jest czasem postawić sobie wyzwanie. Dobrze jest wymyślić sobie cel, który wydaje nam się niemożliwy do realizacji.
Dla mnie takim wyzwaniem było zorganizowanie stoiska na studenckich Psychonaliach. Do ostatniego dnia nie wierzyłam, że wszystko się uda. W wyobraźni miałam pięknie wyglądający stół ze smakołyki obok których nie sposób przejść obojętnie. Ale skąd miałam wiedzieć jak się zabrać do organizacji? Nie umiałam znaleźć odpowiedzi na pytanie co właściwie powinnam zrobić, dlatego czekałam ze wszystkim do ostatniej chwili, a stres tylko powiększał się i powiększał...
Na szczęście wszystko się udało. Jakimś cudem znaleźliśmy obrus, który był jak ze snów, drukarnia wydrukowała baner w 15 minut, a wszystkie ciasta się udały. Chyba nigdy wcześniej nie upiekłam tylu ciast za jednym razem (ba! napewno nigdy!). Na moim stoisku pojawiły się dwie szarlotki, dwie uzależniające tarty, dwa czekoladowe ciasta z fasoli, kruche ciasto z budyniową pianką. Kochane drożdżowe z rabarbarem również się tam znalazło :). Dodatkowo przygotowałam tartę z rabarbarem i ciasteczka z francuskiego ciasta z rabarbarem. Uf!
Wszystkie przygotowania ogromnie mnie wymęczyły, ale wiecie... Dawno nie czułam się tak szczęśliwa jak tamtego dnia. Przed wystartowaniem ze stoiskiem czułam ogromny stres, jeszcze podjeżdżając pod uczelnię miałam ogromną ochotę się z tego wszystkiego wycofać! Na szczęście podjęłam wyzwanie, wysiadłam z samochodu i zaczęło się :). Gdy do stoiska podeszli pierwsi klienci nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Czułam, że stres odchodzi ze mnie z każdym nowym klientem. Byłam w szoku, że ustawiła się kolejka do moich ciast! Tarty zdecydowanie nie chciały ze mną współpracować i pomagać mi w nakładaniu się na tacki, ale mam nadzieję, że wszyscy wybaczyli mi ten brak sprawności :). Tak czy siak, uśmiech nie schodził mi z ust.
Na wieść o możliwości udzielenia krótkiego wywiady do radia Kampus myślałam, że padnę z wrażenia. Pierwsza reakcja: nie, nie dziękuję! Przecież zawsze wszelkie mikrofony omijałam szerokim łukiem! Czułam jak stres zaczyna paraliżować mnie od samych czubków palców u stóp. Na szczęście po kilku głębszych oddechach podjęłam kolejne wyzwanie tego dnia :). Najłatwiej nie było!
Dziękuję Ani za organizację, stoliki i wszystko czego tylko potrzebowałam, Bartkowi za męskie podejście do sprawy, zaplanowanie mi grafiku działań i starcie ciasta, a Asi za obecność, wielki uśmiech i bilety do teatru :).
Wszystkim Gościom dziękuję za podjęcie wyzwania i spróbowanie moich wypieków, za wyrozumiałość i szczere uśmiechy. Do następnego!
Słomko, cieszę się szalenie i współdzielę ten stan, gdy wychodzimy ze strefy komfortu, w towarzystwie własnego strachu a potem jesteśmy błogo- spełnione!
OdpowiedzUsuńDumna z Ciebie Misiura <3
Misiuro, ogromnie Ci dziękuję za Twoje ciepłe słowa i mentalne wsparcie :)
UsuńDobrego weekendu!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratulacje:)
UsuńDziękuję :) Cieszę się, że do mnie zajrzałaś :)
UsuńCiekawa jestem co u Ciebie słychac!!!