wtorek, 6 stycznia 2015

Moje zmiany żywieniowe i chleb odmieniający życie (wersja bez glutenu)




Dokładnie rok temu zakończyłam swój trzymiesięczny eksperyment z niejedzeniem pszenicy i cukru. Było mi z nim bardzo dobrze i szczerze mówiąc, nie jestem w stanie przypomnieć sobie z jakiego powodu wróciłam do zjadania chleba i słodkości. Wydaję mi się, że okres okołoświąteczny miał w tym wszystkim swój udział. Dzisiaj, kiedy piszę ten post, 2 stycznia, a Wy zobaczycie go zapewne kilka dni później, doszłam do wniosku, że czas zrobić coś ze swoją dietą. Początek Nowego Roku, czas postanowień, które stawiamy sobie z nadzieją, że w magiczny sposób zmienią nasze życie. A może warto zrobić chociaż jeden krok, aby te postanowienia urealnić? Postanawiam więc popracować nad swoim odżywianiem. 

14 lutego 2014 roku założyłam tego bloga z myślą opisywania swoich podróży i kulinarnych doświadczeń. Zagłębiłam się w świat kulinarny, pogłębiłam umiejętności wypiekania różnorodnych pyszności, których zwykle punktem przewodnim była pszenica i cukier. Chciałam pokazać Wam kolejny cudowny wypiek, upiec coś co wpadło mi w oko i takim właśnie sposobem w moim domu ciasto pojawiało się średnio raz w tygodniu. Oczywiście, obkarmiałam znajomych i każdego, kto miał ochotę spróbować, ale… Nie oszukujmy się, zawsze chociaż jeden kęs lądował też w moim brzuchu. Przecież musiałam spróbować, czy wyszło, prawda? 

Teraz, po niespełna roku, mówię dość. Zapewne to nie koniec słodkich pyszności na tym blogu, bo do miłośników cukiernictwa należę i tak już zapewne pozostanie… Ale! Czas na zmiany. Zmagam się z dolegliwościami skórnymi i po kolejnych bezowocnych lekach przepisywanych przez lekarzy i zabiegach kosmetycznych doszłam do wniosku, że czas na wyeliminowanie z mojej diety wszystkich potencjalnie alergicznych produktów. Tak więc… Na początek spróbuję ograniczyć różnorakie zboża (pieczywo, ciasta, makarony i niestety owsianki również), nabiał (żegnaj mleko) i cukier, a więc nie tylko słodycze, ale również wszelkie produkty spożywcze w których występuje (m.in. owoce, świeże i suszone). Kakao odstawiłam już dawno, ale teraz postaram się nie zapominać, że go nie jadam (:. Jeśli nie zauważę zachwycających mnie zmian zrezygnuję również z orzechów (oby nie było to konieczne!). 
Dodatkowo, codziennie przed śniadaniem będę piła kwas buraczany, o którego właściwościach leczniczych rozpiszę się przy najbliższej okazji. Na razie jedynie wspomnę, że zawiera ogromne ilości witaminy C, reguluje pracę jelit, wpływa pozytywnie na układ odpornościowy, reguluje nadciśnienie, obniża poziom złego cholesterolu itp. Itd. Czy muszę Was jeszcze do niego przekonywać?
Owsiankę na mleku krowim zastąpię jaglanką na mleku roślinnym i postaram się, aby każdego dnia w moim jadłospisie znalazły się rośliny zielone, takie jak brokuły, szpinak i jarmuż. Mam nadzieję, że nie zabraknie również gotowanej marchewki (:. 
 




Uf! A tymczasem chciałam zostawić Wam przepis na chleb, który odmienia życie. Wiem, wiem, pojawił się już na blogu tutaj, teraz jednak proponuję Wam jego bez glutenową wersję. Płatki owsiane zastąpiłam jaglanymi i ugotowaną kaszą jaglaną. Moim zdaniem jeszcze pyszniejszy, niż ten wcześniejszy i kroi się idealnie. Bez żadnego rozpadania. 

Chleb, który odmienia życie (wersja bez glutenu)
140g słonecznika (jedna łyżka to 10 gram)
5 łyżek siemienia lnianego
4 łyżki babki płesznik (można zastąpić siemieniem lnianym, ale chleb będzie bardziej sypki)
70g orzechów laskowych
120g płatków jaglanych (jedna łyżka to 10 gram)
4-5 łyżek kaszy jaglanej ugotowanej ze szczyptą kurkumy
4 łyżki mielonego siemienia lnianego
1 łyżeczka soli
1 łyżka miodu/syropu z agawy
3 łyżki roztopionego masła
350ml wody

W jednym naczyniu umieszczamy wszystkie suche składniki, mieszamy. Do drugiej miski wlewamy mokre składniki, mieszamy oraz łączymy z suchymi. Ciasto powinno być dosyć gęste, jeśli jest zbyt rzadkie dodajemy więcej płatków jaglanych. Tak przygotowane ciasto przekładamy do małej keksówki, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na kilka godzin (minimalnie 2).
Następnie wstawiamy do nagrzanego piekarnika (175 stopni Celsjusza), pieczemy przez 20 minut. Po tym chleb wyjmujemy z foremki i pieczemy kolejne 30-40 minut. Powinien być lekko zarumieniony.

Smacznego!


9 komentarzy:

  1. Skąd ja znam te rozkminy i zmiany żywienia. Przez ostatni rok moje życie wyglądało na wykluczaniu czegoś ze swojej diety i wprowadzaniu na nowo. Było to bardzo męczące. Na szczęście już mniej więcej wiem, co szkodzi mojemu organizmowi i czuję się coraz lepiej :)
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko będzie w porządku i jak najszybciej określisz, co jest dla Ciebie dobre a co złe :) Bardzo w tym pomaga dzienna obserwacja ciała i notowanie tego, co się w danym dniu zjadło :) To mnie najszybciej naprowadziło na właściwe tory. U mnie ze skórą było zawsze ok, cokolwiek bym nie zjadła. Ale za to musiałam się uporać z nieźle wariującymi hormonami i innymi cięższymi zmianami.
    Na dzień dzisiejszy stosuję dietę wegańską. To jest to, co mi pomaga ;) Ograniczyłam też pszenicę - nie jem jej za często. To właśnie gluten pszeniczny nie zbyt mnie lubi. Co do cukru - to był on pierwszą rzeczą jakiej się pozbyłam. Do tej pory używam w małych ilościach cukru trzcinowego bądź płynnych słodzideł lub daktyli ;)
    Trzymam za Ciebie kciuki i zachęcam do eksperymentów! Bez pszenicy też da się piec - a za to jak pysznie! <3 A krowie mleka da się zastąpić - boli tylko cena :p
    A o tym chlebku dużo się nasłyszałam, jednak nigdy nie piekłam. Chyba zrobię :)
    Pozdrawiam i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ogromną nadzieję, że coś się zmieni w moich dolegliwościach, na lepsze oczywiście.
      Doszłam do wniosku, że mięsa póki co wykluczyć nie potrafię, zobaczę więc co będzie po wykluczeniu zbóż, nabiału, cukru i alkoholu (żegnajcie wieczory z lampką wina). Póki co zostawiam sobie dwie łyżeczki miodu do kawy, nie potrafię z niego zrezygnować, to taka mała chwila przyjemności w ciągu całego dnia :).
      Cieszę się, że udało Ci się dowiedzieć co Ci szkodzi, mam nadzieję, że i mnie się to w końcu uda.
      A co do wypieków... Póki co wycofuję z diety wszystkie zboża, więc wypieków będzie mniej. Chociaż już po głowie chodzą mi ciastka z mąki amarantusowej :). Będzie ciekawie :).

      Chlebek polecam, ja go uwielbiam, nie zawiera mąki, co jest jego wielkim plusem :). Idealna przekąska w ciągu dnia.

      Ściskam!

      Usuń
    2. Na pewno coś zaobserwujesz, wierz mi :)
      Co do mięsa, to jego odstawienie przyszło mi łatwiej niż się spodziewałam. Najgorzej było z jajkami :p W sumie nadal okazyjnie je jem, gdyż mam dostęp do swojskich :) Jeszcze często mam ochotę na twarożek. Ale poza tym jest ok :)
      Właśnie te ciastka! Widziałam przepis na ciastka z tej mąki plus ciecierzyca i masło orzechowe. 3 składniki! Były tam jeszcze kawałki czekolady, ale skoro nie możesz, to można ją zastąpić :)
      Z resztą na przykład z blogiem Jadłonomia nie zginiesz :D Ja tam ciągle buszuje :p

      Usuń
    3. Co do jajek.... Ja nigdy z nich nie zrezygnuję, bo mam z dziadkowej hodowli, więc to chyba najzdrowsze co mogę zjeść.
      Te ciastka właśnie podpatrzyłam u Jadłonomii, zrobię niedługo, zobaczymy co z tego będzie :).
      Wczoraj jadłam kaszę jaglaną z mlekiem ryżowym i to mleko.... chyba niestety nie zostanie moim ulubionym :( czy zawsze ma takie dziwny posmak?

      Usuń
  2. Słomko,
    jestem po półtorej roku "bez" glutenu, cukru i nabiału, z przewaga kasz i całkiem zdrowego jedzenia, nie bez słodkości :)
    Bardzo mocno Ci kibicuje i życzę pięknych zaskoczeń Twoich kubków smakowych oraz czasu, gdy dział słodyczy w markecie będzie... przerażający, hihihihih:)

    Jako fanka słodyczy wszelkich nie uwierzyłabym, że pewnego dnia przestanie mi się ich chcieć- a jednak :)


    Czas świąteczny to czas, gdy udało mi się ciut zboczyć z wydeptanej przez te 1,5 roku, ścieżki, ale wiem gdzie i po co chcę wracać :)

    Wszystkiego dobrego i na zdrowie!

    A ja obiecuję w końcu zacząć z Tobą gotować:)

    ps. chleb ten uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiuro :),

      Na szczęście dział słodyczy w markecie już jest dla mnie przerażający, od dawna jestem zwolenniczką domowych słodkości, więc chociaż pod tym względem będzie mi łatwiej :).
      Jak na razie próbuję znaleźć zastępnik mleka, który będzie mi smakował, bo chyba to właśnie jego będzie mi brakować najbardziej. Mam nadzieję, że coś się znajdzie!

      Cieszę się, że w końcu będę mogła zaproponować coś dla Ciebie :)! A ten chlebek uwielbiam i ja :).

      Pozdrawiam i ściskam!

      Usuń
    2. uściski, Kochana!
      ps. a jak tam Jakub? przewędrowaliście już wspólnie 900 stron?
      ja tak:)
      uściski!

      Usuń
    3. Niestety, cierpiałam na brak czasu i humoru (?) do czytania, czasami tak mam :). Teraz do niego wracam, ale nie wiem, czy nadchodząca sesja znów mi nie przerwie :).

      Ściskam!

      Usuń
    4. no to niech Jakub cierpliwie czeka :)

      Usuń