niedziela, 1 lutego 2015

Niedzielne poranki i szarlotka orzechowa (bezglutenowa, wegańska)


Czy też tak masz, że po kilku dniach chorowania masz ochotę wprowadzić w swoje życie ogromne zmiany? Ja jestem właśnie po 3 dniach spędzonych pod kołdrą, a w tym krótkim okresie przechodziłam bardzo różnorodne nastroje. Kulminacją mojego samopoczucia była dzisiejsza potrzeba wprowadzenia w moje życie spektakularnych zmian. Czuję się trochę jak odradzający z popiołów Feniks, mam ochotę przenosić góry, a już na pewno je odwiedzić, a także chcę wrócić do ćwiczeń na siłowni i czytania wielu książek. Pomijając czas kilku dni choroby, podczas której nie miałam ochoty na czytanie choćby jednej rubryki w gazecie, wcześniej nauka do egzaminów nie pozwalała mi na czytanie "dla przyjemności". W odstawkę poszły Księgi Jakubowe i inne książki, które miałam ochotę zaprosić do mojego życia. Zamiast tego pisałam prace zaliczeniowe i czytałam o, nie zawsze ciekawych, rzeczach.



Gdy obudziłam się we wczorajszy, sobotni poranek i zdałam sobie sprawę, że ręce nie bolą mnie już tak bardzo jak dzień wcześniej, zabrałam się za robienie szarlotki. Coś pysznego chodziło za mną już od kilku dni, czekałam tylko na ten moment, kiedy będę miała siły. Zmieszałam więc mąkę gryczaną, ryżową i mielone migdały z masłem (które z powodzeniem można zastąpić olejem kokosowym), obrałam jabłka, poddusiłam na odrobinie wody, wrzuciłam kilka rodzynek, wyłożyłam ciastem blaszkę, na to położyłam gorące jabłka, posypałam resztką ciasta, włożyłam na chwil kilka do piekarnika i jest... Pyszna, zupełnie bezglutenowa i wegańska szarlotka. Coś czuję, że będzie u nas stałym punktem programu :).


Orzechowa szarlotka bezglutenowa

Składniki:
100g mąki gryczanej
200g drobno zmielonych orzechów (u mnie migdały)
50g mąki ryżowej
1 łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia
3 łyżki ksylitolu lub 4 cukru trzcinowego
120g zimnego masła (lub oleju kokosowego)

1,5 kg jabłek
Odrobina wody
3/4 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
Mała szczypta gałki muszkatołowej
1-2 łyżki ksylitolu lub cukru trzcinowego (opcjonalnie)
garść rodzynek

W misce umieszczamy wszystkie mąki, proszek do pieczenia oraz cukier, mieszamy. Zimne masło kroimy w kostkę i dodajemy do pozostałych składników. Rozcieramy w palcach, a następnie wyrabiamy ciasto, tak, aby powstała jednolita kula. Ciasto może się delikatnie sypać. Następnie umieszczamy ciasto w lodówce na pół godziny. 
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza.
W tym czasie przygotowujemy jabłka. Obieramy je ze skórki, kroimy na ćwiartki i wykrawamy pestki. Umieszczamy w garnku, dolewamy odrobinę wody i gotujemy, aż jabłka będą miękkie (około 15-20 minut). W razie potrzeby dodajemy ksylitol lub cukier (do smaku). Wsypujemy przyprawy i garść rodzynek.
Blachę do tarty (około 26 cm średnicy) wykładamy papierem do pieczenia. 3/4 ciasta wylepiamy spód, następnie wykładamy jabłka. Na wierzch wysypujemy pozostałe ciasto, krusząc je w palcach, tak aby powstała kruszonka.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez 30-35 minut.

Smacznego!


Inspirowałam się tym przepisem.

3 komentarze:

  1. Ja nie choruję :) ;) ;). A szarlotka pycha, wciągnęłąbym kawałeczek z przyjemnością :)
    ZDROWIA !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja energia zaraża :) Nawet dzisiaj uzgodniłam z moim mężczyzną, że zaczynamy biegać i myślę, że jest w tym pewna Twoja zasługa (ba! jestem pewna :))! I jako, że już czuję się lepiej jutro rano wędruję na trening. Wreszcie czuję się zmobilizowana :). A na szarlotkę zapraszam serdecznie!

      Usuń
    2. Cieszę się ;) Jest moc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zacznijcie spokojnie nawet marszobiegi, będzie dobrze, czas zawsze działa na Waszą korzyść :)

      Usuń