Weekend. I jak
ostatnio w prawie każdy, pakujemy manatki do samochodu i jedziemy w kierunku
południa. Żegnamy się z Warszawą i pokonujemy żmudną trasę do Krakowa. Na
szczęście, po drodze napotykamy autostopowiczów (a że na każdych stopowych
wakacjach obiecujemy sobie, że też będziemy wszystkich zabierać, to
zatrzymujemy się koniecznie!) z Łotwy i Stanów. Umilają nam podróż opowiastkami
ze swoich podróży, dzięki czemu dopiero kilka kilometrów przed Krakowem
przypominamy sobie, że! nie wzięliśmy biletów na koncert na który właśnie
jedziemy! Festiwal muzyki filmowej, Hans Zimmer na żywo, prezent imieninowy, no
cóż. Tak się płaci za wieczny brak ogarnięcia ( :. Jako, że zostały zaledwie
dwie godziny do koncertu, nie mamy szans obrócić w dwie strony, postanawiamy
więc zadowolić się starówką. W końcu, zamiast na Festiwal Filmowy, wybieramy
się na koncert muzyki klasycznego do (?) Kościoła, który okazał się być
świetnym zastępnikiem, mogącym ukoić nasze zdruzgotane serca (:. Udało nam się
też trafić, zupełnie przypadkiem, do Piekarni Mojego Taty, z której gorąco
polecamy najpyszniejszą kupną chałkę!
A tymczasem,
zostawiam Was z przepisem na brioche. Wyjątkowo prosta i pyszna. Najlepsza
jeszcze ciepła, grubo posmarowana masłem. Polecam nie piec jej wieczorem, bo
może się to skończyć bólem brzucha (:. Cudowny zapach nie pozwala przejść obok
niej obojętnie (:. Przepis pochodzi stąd.
Brioche
20dag świeżych
drożdży
2 łyżki lekko ciepłego
mleka
250g mąki
pszennej
2 jajka
1 płaska łyżeczka
soli
20g cukru
Połowa opakowania
cukru z prawdziwą wanilią
110g masła. Pokrojonego
w kostkę
1 jajko
wymieszane z dwiema łyżkami wody, do posmarowania ciasta
Drożdże kruszymy,
mieszamy z mlekiem i łyżką mąki. Odstawiamy w ciepłe miejsce na około 20-25
minut, aby drożdże zaczęły pracować. Pozostałą mąkę przesiewamy i łączymy z
solą, cukrem i cukrem waniliowym. W misce rozbełtujemy jajka. Następnie
wszystkie składniki łączymy, dodajemy masło i wyrabiamy, aż ciasto będzie
elastyczne. W razie potrzeby możemy dodać niewielką ilość mąki. Formujemy kulę,
umieszczamy ją w misce, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę do
wyrośnięcia.
Przygotowujemy
keksówkę o długości 25 centymetrów, wykładamy ją papierem do pieczenia. Następnie
wyjmujemy ciasto z miski, formujemy z niego bochenek i umieszczamy w formie.
Pozostawiamy na kolejną godzinę lub dwie do wyrośnięcia. Ciasto powinno podwoić
swoją objętość.
Gdy ciasto
wyrośnie smarujemy je jajkiem wymieszanym z wodą, wkładamy do nagrzanego do 180 stopni Celsjusza piekarnika i
pieczemy około 30 minut, do tak zwanego suchego patyczka. Studzimy na kratce.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz