Jerozolima, Izrael, 06.2014 |
Podczas tej
podróży zaobserwowaliśmy wiele różnic kulturowych, pomiędzy Polską, a Izraelem.
Na samym początku nie sposób było pominąć setek młodych żołnierzy spotykanych
na każdym kroku. Mężczyźni i kobiety, z bronią na ramieniu, znajdowali się na
każdej ulicy, w każdym autobusie. Rozmawiając z miejscowymi ludźmi,
zrozumieliśmy, że dla nich odbycie służby jest czymś niezmiernie ważnym, czymś
co mogą zrobić dla swojej ojczyzny. Służba ma jednak dla nich również ciemną
stronę. Poświęcają na nią trzy lata swojego życia. W wieku 22 lat kończą ją,
pozbawieni jakiegokolwiek zawodu, rozpoczynają więc studia, a rytuał wstąpienia
w dorosłe, samodzielne życie odkładany jest na później. Wiele osób, po tej
służbie, decyduje się na odbycie dalekiej podróży, w poszukiwaniu własnej
tożsamości. Trudno było nam sobie wyobrazić podobną sytuację w Polsce.
Jerozolima, Izrael, 06.2014r. |
Jerozolima, Izrael, 06.2014r. |
Jednak to nie
setki żołnierzy spotykanych na ulicach wydawały nam się najdziwniejsze. W
mieszkaniach rodzin, u których mieszkaliśmy, znajdowały się schrony. Po wojnie
w latach dziewięćdziesiątych rząd zarządził, iż w każdym mieszkaniu i domu musi
znajdować się schron, wyposażony w specjalne drzwi i oczyszczacz powietrza,
dzięki któremu, w razie potrzeby, nie trzeba będzie używać masek gazowych.
Wydawało nam się to niesamowicie interesujące i niezrozumiałe. W końcu kto w
naszym kraju ma schron we własnym mieszkaniu? Niestety, kilka dni później
budowa takich schronów w izraelskich domach stała się dla nas w pełni
zrozumiała….
Zdziwienie
budziło w nas również odgrodzenie palestyńskich miast ogromnymi murami, które
przywoływały nam na myśl coś w rodzaju getta, które opuścić można jedynie za
pozwoleniem. Zastanawiałam się, czy to ta sytuacja zamknięcia, braku wolności,
sprawia, iż Palestyńczycy są tak bardzo różni od Izraelitów, czy może było tak
zawsze? W całym Izraelu czułam się wyjątkowo bezpiecznie, a po naszych
doświadczeniach zwracam na to szczególną uwagę. Jednak wjechanie do Betlejem,
będącego częścią Palestyny, zmąciło mój spokój. Nagle znalazłam się w kraju
wypełnionym wszędobylskimi arabskimi oczami, które nie odrywały ode mnie
wzroku. Wszechogarniający gwar, harmider i dotyk. Nie spodobało mi się to.
Sytuacja w
Izraelu jest nadal napięta. Trudno mi wyobrazić sobie, że miejsce, w którym
miesiąc temu panował spokój i w którym czułam się wyjątkowo bezpieczna, w tym
momencie wypełnione jest niespokojną walką.
Betlejem, Izrael, 06.2014r. |
W ramach nadziei
na pojednanie zrobiłam humus, który przypomina mi kraj pokoju, świętości i bezpieczeństwa,
które zostało zmącone. Jest zupełnie inny niż ten izraelski, ale dla mnie
pozostaje najlepszym, jaki dotychczas jadłam.
Humus klasyczny,
mój ulubiony
½ kilograma
ciecierzycy
Sok z jednej
cytryny
½ łyżeczki
kurkumy
200g pasty
sezamowej
Ulubiony
olej/oliwa
4 duże ząbki
czosnku
½ łyżeczki
pieprzu cayenne
Pieprz czarny
Zatar
Sól
Natka pietruszki
i ulubione zioła
Ciecierzycę
namaczamy w zimnej wodzie i pozostawiamy na całą noc. Rano odlewamy wodę,
zalewamy świeżą i gotujemy około godzinę, aż będzie miękka (tak, aby można był
ją zmiksować).
Do ugotowanej
ciecierzycy dodajemy pastę sezamową, sok z cytryny, około 10 łyżek oleju,
czosnek i miksujemy. Jeśli nie posiadacie dobrego blendera, tak jak ja, możecie
zmielić wszystko w maszynce do mielenia mięsa.
Następnie do
powstałej masy dodajemy pieprz cayenne, pieprz czarny i sól do smaku oraz dużą
szczyptę zataru. Humus przekładamy do słoików, zalewamy olejem i posypujemy
ulubionymi ziołami. Cudownie smakuje z pomidorami i natką pietruszki.
Przechowujemy w lodówce do dwóch tygodni.
Smacznego!
Akka, Izrael, 07.2014r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz