Pierwszy raz
zetknęłam się z humusem kilka lat temu, będąc na początku swoich studiów. Moja
mama znalazła przepis w swojej ulubionej książce kucharskiej i postanowiła go
zrobić. Okazał się pyszną pastą na kanapki, która z powodzeniem zastąpiła serki
i inne wynalazki. Od tamtej pory co jakiś czas robiłyśmy humus, jednak zwykle
ten klasyczny. Jednak największe humusowe obżarstwo spotkało mnie w Izraelu.
Dzień w dzień był humus w kanapce, humus z falaflem, humus z chałką. Dzięki
temu, miałam go serdecznie dość (:. Chociaż ten w miasteczku Akka, podobno najlepszy
w Izraelu, był naprawdę dobry. Czemu by nie spróbować humusu z bobu? Bób
uwielbiam, humus też, więc połączenie tych dwóch składników musi być boskie. I
spróbowałam (:. Inspirowałam się przepisem zamieszczonym tutaj.
Humus z bobu
1kg bobu
200g (pół szklanki)
pasty sezamowej (tahini)
Sok z połowy
cytryny
2 ząbki czosnku
Otarta skórka z
cytryny
4 łyżki zimnej
wody
Olej lniany (bądź
jakikolwiek inny, Wasz ulubiony)
Sól
Zioła, najlepiej
świeże (u mnie bazylia, rozmaryn, natka pietruszki, mięta)
W garnku wrzącej
wody umieszczamy bób, po kilku minutach gotowania solimy wodę (około łyżeczki
soli) i gotujemy bób do miękkości. Odcedzamy, następnie zalewamy dwukrotnie
zalewamy zimną wodą, aby bób pozostał zielony. Łuskamy.
Odmierzamy 2 duże
szklanki bobu, umieszczamy w misce, dodajemy sok z cytryny, pastę sezamową,
czosnek i miksujemy(najlepiej użyć do tego blendera). Po kilku minutach
miksowania dodajemy zimną wodę i miksujemy dalej, aż masa będzie gładka. Tak
przygotowany humus posypujemy pozostałym bobem, skórką z cytryny, solimy, polewamy
olejem. Na wierzch układamy pokrojone zioła.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz