|
Górski Karabach, 08.2013r. |
|
Górski Karabach, 08.2013r. |
Sierpień. Górski
Karabach. Stoimy na piaszczystej drodze. Czekamy. Nic nie jedzie. Dookoła nie
ma praktycznie nic. Przed chwilą dowiedzieliśmy się o gorących źródłach w
okolicy. Na samą myśl o kąpieli ogarnia nas wielka radość. Okazja do gorącej
(niestety zbyt !), pełnej bąbelków, podczas podróży nie zdarza się często.
Przyplątał się do nas mały koteczek, karmimy go wszystkim, co tylko mamy, zatrzymuje
się ciężarówka. Panowie lekko podchmieleni, częstują nas piwem i zabierają. Po
drodze, jak to się często zdarza, zatrzymujemy się u „znajomych” , gdzie
stajemy się główną atrakcją rodzinnej imprezy. Jemy, pijemy, po czym trafiamy
na nasze upragnione gorące źródła. Niedaleko mieszka Pan Pszczelarz, fakt
nocowania obok uli lekko mnie przeraża, ale Pan Pszczelarz wzbudza w nas zaufanie
i jak się później okazuje, zajmuje szczególne miejsce w mojej pamięci. Staje
się osobą, która wzbudziła we mnie największą sympatię ze wszystkich
spotkanych. Z chęcią nazwałabym go po prostu Dziadzią (: Gorące źródła okazały się niestety tak gorące, że ledwo byliśmy w stanie zanurzyć w nich mały palec (:. Na szczęście Pan Pszczelarz opowiedział nam całą historię pszczół, towarzyszył nam, gościł i sama nie wiem jak
to wyjaśnić, ale pozostało we mnie poczucie, że nigdy nie zapomnę jego osoby
(:. Mam tylko nadzieję, że dostał nasze zdjęcia, które miał mu przekazać inny
poznany nad źródłami Wujaszek !
|
Górski Karabach, 08.2013r. |
|
Górski Karabach, 08.2013r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz