czwartek, 6 marca 2014

A może Iran?


Iran, pustynia Lut, 09.2013r.

Jesteśmy w Gruzji. Mija pierwszy miesiąc naszych wakacji. I czegoś brakuje. W planach mamy jeszcze Armenię i Turcję, czasu dwa miesiące i … Dochodzimy do wniosku, że jakoś tak tego wszystkie za mało. Sprawdzamy w Internecie, czy jest szansa na wyrobienie wizy do Iranu i … jest! Podejmujemy tę decyzję, za którą zostajemy przeklęci przez rodziców, której sami czasem żałujemy, ale cóż, stało się! Jedziemy do Iranu. Okazuje się, że na naszej trasie leży miasto (Trabzon), gdzie najłatwiej na świecie wyrobić wizę do kraju, który raczej niechętnie wita turystów (szczególnie młodych i bez pieniędzy). Na wizę czekamy…. 4 godziny (!). Razem z kilkoma osobami odbieramy nasze paszporty i po wyjściu z Konsulatu skaczemy z radości. Piszemy do rodziców, którzy nie podzielają naszych uczuć (?), kupujemy mi czador, chustę i ruszamy. 

Ciąg dalszy nastąpi (: 

Turcja, Trabzon, 08.2013r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz